sobota, 19 grudnia 2015

Kościelec (2015-07-22)

      Dwa dni po Rysach trzeba było trochę rozruszać kości, a do tego najlepiej nadawał się Kościelec :) Tradycyjnie pobudka 3:30, wyjazd chwilę po 4tej. Po 1,5h byliśmy na parkingu przy Rondzie Jana Pawła w Zakopanem (20PLN za parking to lekka przesada), a po kolejnych 20 minutach już w Kuźnicach tradycyjnie mijając „kolejkę do kolejki”. Wybraliśmy niebieski szlak na Halę Gąsienicową wiodący przez Boczań.
 
Malownicza trasa przez Boczań



Po 1,5h marszu dotarliśmy do Murowańca, gdzie uzupełniliśmy „płyny” i ruszyliśmy niebieskim szlakiem w kierunku piramid :) 


Tatrzański klasyk - Hala Gąsienicowa

Po 40 minutach, nadal niebieskim szlakiem, docieramy nad Czarny Staw Gąsienicowy.

Chwila odpoczynku i napieramy do góry. Czarne znaki prowadzą nas na Przełęcz Karb przez zbocze Małego Kościelca.

Nasze ślepia ciągle wpatrzone w szczyt Kościelca jak w obrazek.


Czarny Staw Gąsienicowy pięknie wygląda z góry…



Majestatyczna ściana Kościelca błyszczy się w słońcu.


Jeszcze chwila i znajdziemy się na przełęczy Karb 

















Przełęcz Karb

















Kilka tablic – „straszydeł” że szlak jest bardzo trudny. Nie jest aż tak trudny, lecz jedno trzeba powiedzieć: na całej jego długości nie znajdziemy grama biżuterii w postaci łańcuszków czy klamer, które w 2-3 miejscach były by naprawdę użyteczne. Bez nich też nie jest beznadziejnie, zwłaszcza gdy mamy suchą skałę.

Kontynuujemy za czarnymi znakami powoli pnąc się na równię pochyłą Kościelca.


Ładnie prezentuje się Mały Kościelec, najczęściej widywany od tej "drugiej strony" :) 


Czarny Staw Gąsienicowy też jakby trochę maleje…


Miejscami pokonujemy całe skalne płyty – gdy są mokre lub oblodzone są bardzo zdradliwe.

      W kopule szczytowej Kościelca kilka trudności terenowych, zawsze w takich momentach zastanawiamy się jak się tędy będzie schodziło… poza tym pogoda zaczyna się zmieniać, i to zmieniać w niepożądanym przez nas kierunku.

      W końcu docieramy na szczyt. Spotykamy tam jeszcze jedną parę. Robimy sobie wzajemnie fotki, chwilę podziwiamy widoki. Niestety chmury zasłaniają znaczną część Orlej Perci...
 
Na szczycie Kościelca (2155mnpm). Za nami w pierwszym planie Zadni Kościelec…


Na którego szczycie wypatrujemy taternika… W dalszym planie Orla Perć, niestety ze względu na chmury słabo widoczna.
      Szczyt w końcu zaciąga się chmurami więc czas się ewakuować. Zejście z kopuły szczytowej rzeczywiście deczko miejscami lufiaste, ale co my nie damy rady? Tak czy owak, mniejszych dzieciaków może lepiej tu nie zabierajcie ;P


Ponownie podziwiamy Kościelec z dołu, tym razem już trochę „inaczej” się patrzy na miejsce w którym przed chwilą się było – fajne uczucie :D

     Z przełęczy Karb postanowiliśmy zejść innym szlakiem (niż czarny prowadzący na Czarny Staw Gąsienicowy którym podchodziliśmy). Rzut oka na mapę i okazało się, że niebieski szlak z Przełęczy Karb po pierwsze jest porównywalnej długości, a po drugie ma dodatkowo ten walor, że pozwoli nam przyjrzeć się z bliska nie widzianym wcześniej, pięknym tatrzańskim stawkom: Długiemu, Kurtkowcowi i Zielonemu Stawowi.


Chwilę później okazało się, że to był doskonały pomysł…


Mały rest na rozgrzanym kamulcu



Zielono nam!



Kurtkowiec



Przy Kurtkowcu zmieniamy szlak na czarny (przechodzący później w żółty) prowadzący do Murowańca


Chwilę później znajdujemy się przy Zielonym Stawie



Po którym pływają słodziutkie kaczuszki…


… i to całe stadko :)

…pilnowane jednak przez czujną mamusię

Na moim bucie całują się motyle, po stawie dostojnie pływają kaczuchy (to było jeszcze przed wyborami – przyp. autora), słonko grzeje...


… do tego te oszałamiające widoki za plecami - po prostu żyć nie umierać :)



Sielanka nie może jednak trwać wiecznie. Po godzinie marszu Kościelce znów wyglądają „jak zwykle” :)

       Murowaniec oblężony również jak zwykle, więc nie bawimy tam zbyt długo i ruszamy w kierunku Kuźnic początkowo niebieskim szlakiem, który na Przełęczy między Kopami zmieniamy na żółty wiodący Doliną Jaworzynką, żeby nie dreptać tą samą drogą (czyli przez Boczań). W Kuźnicach oscypkowy popas i powrót do naszego czarnego krążownika, nagrzanego nieźle przez słonko.

      Podsumowując: Kościelec z Kuźnic to  całodniowa wycieczka – nam zajęła 10h (wg znakowskazów 8,5h ale my trochę chilloutowaliśmy na szlaku), za to bardzo malownicza i z dreszczykiem. Długość szlaku to około 20km, za to prawie 1400m przewyższeń, więc sporo. Trasę możecie zobaczyć pod adresem:  http://mapa-turystyczna.pl/route/zjak

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz