Dwa dni po Rysach trzeba było trochę rozruszać kości, a do
tego najlepiej nadawał się Kościelec :)
Tradycyjnie pobudka 3:30, wyjazd chwilę po 4tej. Po 1,5h byliśmy na parkingu
przy Rondzie Jana Pawła w Zakopanem (20PLN za parking to lekka przesada), a po
kolejnych 20 minutach już w Kuźnicach tradycyjnie mijając „kolejkę do kolejki”.
Wybraliśmy niebieski szlak na Halę Gąsienicową wiodący przez Boczań.
Malownicza trasa przez Boczań
Po 1,5h marszu dotarliśmy do Murowańca, gdzie uzupełniliśmy „płyny”
i ruszyliśmy niebieskim szlakiem w kierunku piramid :)
Tatrzański klasyk - Hala Gąsienicowa
Po 40 minutach, nadal niebieskim szlakiem, docieramy nad
Czarny Staw Gąsienicowy.
Chwila odpoczynku i napieramy do góry. Czarne znaki prowadzą nas na Przełęcz Karb przez zbocze Małego Kościelca.
Nasze ślepia ciągle wpatrzone w szczyt Kościelca jak w obrazek.
Czarny Staw Gąsienicowy pięknie wygląda z góry…
Majestatyczna ściana Kościelca błyszczy się w słońcu.
Jeszcze chwila i znajdziemy się na przełęczy Karb
Przełęcz Karb
Kilka tablic – „straszydeł” że szlak jest bardzo trudny. Nie jest aż tak trudny, lecz jedno trzeba powiedzieć: na całej jego długości nie znajdziemy grama biżuterii w postaci łańcuszków czy klamer, które w 2-3 miejscach były by naprawdę użyteczne. Bez nich też nie jest beznadziejnie, zwłaszcza gdy mamy suchą skałę.
Ładnie prezentuje się Mały Kościelec, najczęściej widywany
od tej "drugiej strony" :)
Miejscami pokonujemy całe skalne płyty – gdy są mokre lub
oblodzone są bardzo zdradliwe.
W kopule szczytowej Kościelca kilka trudności terenowych,
zawsze w takich momentach zastanawiamy się jak się tędy będzie schodziło… poza
tym pogoda zaczyna się zmieniać, i to zmieniać w niepożądanym przez nas
kierunku.
W końcu docieramy na szczyt. Spotykamy tam jeszcze jedną
parę. Robimy sobie wzajemnie fotki, chwilę podziwiamy widoki. Niestety chmury
zasłaniają znaczną część Orlej Perci...
Na szczycie Kościelca (2155mnpm). Za nami w pierwszym planie
Zadni Kościelec…
Na którego szczycie wypatrujemy taternika… W dalszym planie Orla Perć, niestety ze względu na chmury
słabo widoczna.
Szczyt w końcu zaciąga się chmurami więc czas się ewakuować.
Zejście z kopuły szczytowej rzeczywiście deczko miejscami lufiaste, ale co my
nie damy rady?
Tak czy owak, mniejszych dzieciaków może lepiej tu nie zabierajcie ;P
Ponownie podziwiamy Kościelec z dołu, tym razem już trochę „inaczej”
się patrzy na miejsce w którym przed chwilą się było – fajne uczucie :D
Z przełęczy Karb postanowiliśmy zejść innym szlakiem (niż czarny prowadzący na Czarny Staw Gąsienicowy którym podchodziliśmy). Rzut oka na mapę i okazało się, że niebieski szlak z Przełęczy Karb po pierwsze jest porównywalnej długości, a po drugie ma dodatkowo ten walor, że pozwoli nam przyjrzeć się z bliska nie widzianym wcześniej, pięknym tatrzańskim stawkom: Długiemu, Kurtkowcowi i Zielonemu Stawowi.
Chwilę później okazało się, że to był doskonały pomysł…
Przy Kurtkowcu zmieniamy szlak na czarny (przechodzący
później w żółty) prowadzący do Murowańca
Po którym pływają słodziutkie kaczuszki…
… i to całe stadko :)
Na moim bucie całują się motyle, po stawie dostojnie pływają
kaczuchy (to było jeszcze przed wyborami – przyp. autora), słonko grzeje...
Sielanka nie może jednak trwać wiecznie. Po godzinie marszu Kościelce
znów wyglądają „jak zwykle” :)
Murowaniec oblężony również jak zwykle, więc nie bawimy tam zbyt długo i ruszamy w kierunku Kuźnic początkowo niebieskim szlakiem, który na Przełęczy między Kopami zmieniamy na żółty wiodący Doliną Jaworzynką, żeby nie dreptać tą samą drogą (czyli przez Boczań). W Kuźnicach oscypkowy popas i powrót do naszego czarnego krążownika, nagrzanego nieźle przez słonko.
Murowaniec oblężony również jak zwykle, więc nie bawimy tam zbyt długo i ruszamy w kierunku Kuźnic początkowo niebieskim szlakiem, który na Przełęczy między Kopami zmieniamy na żółty wiodący Doliną Jaworzynką, żeby nie dreptać tą samą drogą (czyli przez Boczań). W Kuźnicach oscypkowy popas i powrót do naszego czarnego krążownika, nagrzanego nieźle przez słonko.
Podsumowując: Kościelec z Kuźnic to całodniowa wycieczka – nam zajęła 10h (wg znakowskazów 8,5h ale my trochę chilloutowaliśmy na szlaku), za to bardzo malownicza i z dreszczykiem. Długość szlaku to około 20km, za to prawie 1400m przewyższeń, więc sporo. Trasę możecie zobaczyć pod adresem: http://mapa-turystyczna.pl/route/zjak
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz