Po długim (4 dni) oczekiwaniu na pogodę i udanej wyprawie na Krywań (patrz relacja z Krywania) postanowiliśmy zrobić przynajmniej dzień przerwy (na regenerację mięśni :) ) od Tatr Wysokich i wyskoczyć do Ojcowskiego Parku Narodowego w Dolinę Prądnika. Pogoda fantastyczna, cały dzień na Jurze bardzo udany. Wiele udało się zobaczyć (Zamek w Pieskowej Skale, Maczuga Herkulesa, Grota Łokietka, Zamek Ojcowski), ale wiele też jeszcze zostało do zwiedzenia w tej okolicy. Dodatkowym "przyciągaczem" jest też niezaprzeczalnie lokalny specjał, jakim jest pstrąg ojcowski... Na pewno tam jeszcze wrócimy!
Pogoda nadal dopisywała, więc nazajutrz uderzyliśmy na Mięgusze (brakło pogody w zeszłym roku, więc trzeba było wyrównać rachunki w tym roku). Pobudka o 4:30. Tradycyjnie 1,5h półświadomej "drzemki" za kierownicą, po czym około 6tej znaleźliśmy się na parkingu w Palenicy Białczańskiej i tu, ku naszemu zdziwieniu parking był już prawie pełny. Jego część jest obecnie wyłączona z ruchu ze względu na trwające prace rozbudowawczo/remontowe.
Wyruszyliśmy na "szlak" ok. 6:10 kierując się przez znienawidzoną "ceprostradę" do Morskiego Oka.
Po lewej, spomiędzy "zarośli" prześwituje przelew z Czarnego Stawu pod Rysami do Morskiego Oka
Nad Czarnym Stawem pod Rysami już trochę więcej ludków. Mamy nadzieję, że oni wszyscy idą na Rysy ;)
Słońce świeci nad granią i pięknie widać pod słońce Żabiego Kapucyna i Żabią Lalkę...
Słońce świeci nad granią i pięknie widać pod słońce Żabiego Kapucyna i Żabią Lalkę...
Na szlakowskazie jeszcze tylko 2h10 na "Chłopka". My wiemy, że na pewno zejdzie więcej. Przecież robi się zdjęcia ;P Do tego mamy jeszcze "w nogach" przedwczorajszy Krywań. Poza tym przecież nie po to się chodzi w góry, żeby odbierać sobie całą przyjemność z niespiesznego obcowania z tak niesamowitymi "okolicznościami przyrody" :)
Ruszamy do góry zielonym szlakiem. Teraz "zlewisko" z Czarnego Stawu widoczne jest doskonale...
Przy pierwszym przystanku na szlaku poznajemy Krzyśka. Dalszą część trasy wędrujemy razem. Gorąco pozdrawiamy!
Pewnie nie ja pierwszy mam tu lansiarską fotę :) Nawiasem mówiąc całkiem niezła miejscówka na popołudniową drzemkę ;)
Przez chwilę szlak prowadzi bardziej ostro pod górę, po skałach, a tuż obok spływa okresowy (jak mi się wydaje) wodospadzik. Pod słońce wygląda cudnie! Ja korzystam z okazji i oddaję się chwili sam na sam z górską bryzą :)
Szlak staje się jeszcze bardziej stromy. Ułatwieniem jest kilka (!) na całej jego długości klamer. Łańcuchów nie zainstalowano, choć nie wydaje się, żeby były tu niezbędne. Dreszczyk emocji jest przecież tak przyjemny ;P
Ostatnie klamry przed nami. Wytyczający szlak (zielony) nie byli zbyt rozrzutni, o ile dobrze pamiętam to było ich w sumie całe 7 (może 6).
Tutaj widok na kominek z poprzedniego zdjęcia, tyle że z nieco innej perspektywy...
Morskie Oko z większego pułapu :)
Z Kazalnicy rozciąga się najpiękniejszy (przynajmniej jaki znam) widok na Rysy. Fajnie powspominać, mając teraz Rysy przed sobą, wyprawę z zeszłego roku. Możecie o niej poczytać TUTAJ.
Jako, że miejsce urodziwym jest niesamowicie, zabawiliśmy tu dłuższą chwilę rozkoszując się widokami wokół...
Po naładowaniu akumulatorów ruszamy pod górę granią, aż pod ścianę Czarnego Mięgusza...
Kazalnica z oddali prezentuje się jeszcze lepiej
Teren jest ciekawy i zróżnicowany więc droga się nie dłuży...
Jesteśmy już blisko przełęczy...
Od strony wschodniej Czarny Mięguszowiecki Szczyt. Był pierwotnie plan żeby na niego się wdrapać (co prawda szlaku turystycznego nie ma, ale wejście od strony Hińczowych stawów zajmuje niecałe pół godziny. Widmo trasy, która pozostała jeszcze przed nami (czytaj powrót, w tym 9km ceprostradą), skutecznie nas od tego pomysłu odwiodła. Teraz może troszkę tego żałujemy... przynajmniej ja :)
Miegusz Czarny wygląda od tej strony dość monumetalnie, ale od strony południowo-wschodniej nie jest aż tak stromo...
Kominki w zejściu nie sprawiają takich problemów jak nam się wydawało, ale osoby z nieujarzmionym lękiem przestrzeni/wysokości będą miały z pewnością problem ;)
Czas na ochłodę :) nie ma niczego lepszego jak po trudach wędrówki schłodzić rozpaloną twarz zimną wodą z górskiego strumienia... (no może poza równie chłodnym browarem - przyp. autora)
Najlepsze na "deser" - Morskie Oko oblężone i to dookoła. Ludki zaczynały biesiadować nad Mokiem już od strony Czarnego Stawu pod Rysami... jakiś obłęd. Teraz pozostała nam jeszcze najbardziej znienawidzona część wyprawy w te rejony Tatr, czyli ok. 9km ceprostradą na Palenicę...
Podsumowując trzeba powiedzieć, że szlak na Mięguszowiecką Przełęcz (pod Chłopkiem) ze względu na miejscami dużą ekspozycję i znikomą ilość sztucznych ubezpieczeń na szlaku, nie za bardzo przeznaczony jest dla osób z małym doświadczeniem górskim. Jest za to (i tego z cała pewnością nie można mu odmówić) niezwykle widokowy. Trasa jest długa (zwłaszcza jeśli startuje się z parkingu w Palenicy Białczańskiej jak my) i w poziomie liczy sobie w sumie 27km. W pionie z parkingu jest 1620m podejść (ale przewyższenie względem parkingu wynosi 1330m) My przeszliśmy tą trasę w 10,5h ale jak zawsze nie było nam spieszno, bo robiliśmy przy tym sporo zdjęć, a i dwa dłuższe odpoczynki się przytrafiły.